wtorek, 22 lipca 2014

~ Rozdział 24

Złapałam za dłoń Justina i ostrożnie stąpnęłam na ziemię, wychodząc z łódki. Spojrzałam w oczy chłopaka, śmiejąc się pod nosem i trzymając mocno pandę za szyję.
- Co tam? - zachichotałam, zaczynając iść do przodu, a przy okazji ciągnęłam go lekko za mną.
- Jutro wyjeżdżamy - dogonił mnie, owijając ręką moje ramiona.
- Wiem.. - westchnęłam, opierając głowę o jego tors.
Ścisnęłam mocniej pluszowego zwierzaka w ręce, wydymając dolną wargę w celach protestacyjnych. Nie chciałam wyjeżdżać, zdecydowanie nie. Było mi tam bardzo dobrze.

Był już wieczór, a raczej śmiało można powiedzieć, że noc, a my nadal byliśmy na plaży. Morze przy pełni księżyca wydawało się być najpiękniejszym widokiem jaki może być.
- Idziesz się kąpać? - spytał Justin, podnosząc się z piasku. Podszedł do mnie i pochylił się aby móc spojrzeć mi w oczy.
- Żartujesz? Jest późno, a woda pewnie lodowata - odmówiłam, jednocześnie skarciłam go wzrokiem za idiotyczny pomysł.
- Czemu nie? Wątpię żeby w tym rejonie było zimno, a w dodatku latem. - powiedział, podnosząc się po czym zaczął ściągać swoją koszulkę.
- Możliwe, ale nie mam stroju. - powiedziałam, śledząc jego poczynania i odruchowo gryząc wargę.
- Ja też nie - stwierdził, zabierając się za rozpinanie spodni i następnie zdejmowanie bokserek, a kiedy się ich pozbył moim oczom ukazał się nie mały kolega Justina. Dosłownie moim oczom. Ja siedziałam, on stał naprzeciw mnie. Miałam głowę skierowaną wprost na jego krocze...
Lekko uchyliłam usta, rozszerzając swoje gałki i patrząc się jakby ktoś mnie hipnotyzował.
Chłopak zaśmiał się, widząc moją reakcję, a ja momentalnie oblałam się rumieńcem. Szybko przeniosłam wzrok do góry. Spojrzał na mnie ostatni raz, uśmiechając się i puszczając oczko, po czym pobiegł w stronę morza. Bez żadnego zawahania wskoczył do wody, cały się zanurzając.
Idiota, skończony wariat.
Pokręciłam głową, obserwując jak wyłania się i kręci głową żeby pozbyć się mokrych włosów z czoła. Oblizałam usta, zerkając na chwilę w dół, a kiedy znów podniosłam wzrok, jego już nie było widać.
Nie chciałam zostawać tu sama dlatego zdjęłam ubrania i poszłam za nim. Wchodząc do wody poczułam przepływ dreszczy spowodowanych przez zimno. Mimo to przeszłam ostrożnie, wyczuwając stopą każdą szczelinę i kamyczek na dnie, do pasa. Objęłam się ramionami, masując gęsią skórkę na moim ciele.
- Ale jesteś śliczna - szepnął nieoczekiwanie do ucha Justin i zaplątał swymi rękoma moją talię, czym przyprawił mnie o dreszcze. Nachylił się bardziej w bok żeby sunąć nosem po mojej szyi, a ja chcąc poddać się jego dotykowi odchyliłam głowę do tyłu. Muskał swoimi pulchnymi ustami moją zimną, nagą skórę aż w końcu łapiąc mnie za biodra, odwrócił przodem do siebie.
Drgnęłam, przylegając ciałem do jego. Podniosłam obie ręce i uwiesiłam je na karku chłopaka, a pod wpływem impulsu nachalnie wpiłam się w jego dolną wargę.
W duchu wiedziałam, że to co robię jest nie zbyt w porządku. Plaża jest miejscem publicznym, a kochać się na niej to tak jak gdyby ktoś idąc przez centrum handlowe nagle ukucnął i zrobił siku.
Chociaż z drugiej strony; przecież my nie jesteśmy na plaży tylko w morzu...
Justin zjechał dłonią z mojego brzucha niżej i zaczął masować punkt, który zdecydowaniem był słaby. Tak zwany mój punkt G.
Nie wiem skąd, ale wiedział co zrobić żeby nogi pode mną zaczęły się mimowolnie uginać.
Jęknęłam mu w usta, szczypiąc go w skórę na kręgach szyjnych, po czym mocno się podpierając, podskoczyłam i owinęłam Justina nogami w pasie, a ten przytrzymał mnie za biodra. Zadanie nie należało jednak do najłatwiejszych ze względu na położenie, w którym się znajdowaliśmy.
Chłopak spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się chytrze:
- Nie boisz się, że ktoś nas zobaczy?
Rozejrzałam się przelotnie:
- Raczej nikogo tutaj nie, a jeśli tak to tylko emeryci, którzy obchodzą swoje szafirowe gody.
Nachyliłam się, nie pozwalając mu na wypowiedzenie reszty słów i wpiłam się w jego usta, a on pogłębił pocałunek. Podniosłam lekko biodra w górę i opuściłam je na jego penisie.

Leżeliśmy na piachu już prawie susi, ale jednocześnie nadal nadzy. Patrzyłam na nierozgwieżdżone niebo i księżyc, który był prawie w pełni.
Pokładałam głowę na ramieniu Justina, a ten mierzwił moje włosy dłonią.
- Powinniśmy się zbierać - odchrząknął, lekko poprawiając swoje położenie
- Chyba tak - przekręciłam się na bok, wygodnie kładąc się na torsie chłopaka, a dłonią gładziłam jego ciało - kocham cię - szepnęłam niepewnie, przygryzając dolną wargę
- Ja ciebie też - pocałował mnie w czubek głowy, na co reakcją z mojej strony był mimowolny uśmiech.
- A teraz wstawaj - klepnęłam go w brzuch, następnie wstałam żeby się ubrać.
Justin jedynie jęknął zniechęcony i podniósł się żeby usiąść.

Wchodząc do domu, pierwsze na co zwróciłam uwagę była zaścielana kanapa, a na niej leżący w samych bokserkach Kevin, czytający magazyn sportowy. Obok niego na fotelu siedziała piłująca swoje długie czerwone paznokcie Katy.
- Można wiedzieć co wy robicie? - podeszłam bliżej, przerzucając po kolei na nich wzrok.
- No więc tak: on leża, a ja siedzę - posłała mi głupi uśmiech, zaszczycając pojedynczym spojrzeniem, po czym znów zainteresowanie padło na jej paznokcie.
- Yy, okeej..? - skrzywiłam się, siadając na brzegu drugiego fotela.
- Stary co jest? - Justin usiadł rozkrokiem na kanapie, kierując wzrok na przyjaciela.
Kevin gwałtownie opuścił gazetę, spoglądając na chłopaka - Jedna mądra pani x wpadła na genialny pomysł aby dać wam w tą ostatnią noc trochę prywatności, co wiąże się z tym, że pani x kazała mi, wyprowadzić się z pokoju, żebyś ty mógł swobodnie i bez skrępowania szaleć nocą z panną Roxanną. - spojrzał z przymrużonymi oczami na Katy, na co ta tylko wytknęła mu język i oboje powrócili do wcześniejszych czynności.
- I ty tak po prostu się zgodziłeś? - zaśmiał się Justin.
- Pani x mnie szantażowała... - mruknął cicho
- Dobrze, więc dziękujemy - zachichotałam i wstałam, kierując się na piętro. Weszłam do pokoju Justina i wygodnie rozsiadłam się na jego łóżku, krzyżując nogi.
Chwilkę potem wszedł chłopak, który usiadł obok
- Czyli dzięki wspaniałomyślnej pani x mamy cały pokój tylko dla siebie - uśmiechnął się, przybliżając swoją twarz do mojego ucha.
- Ale najpierw - odsunęłam go lekko od siebie, wstając - Musimy się umyć - złapałam za jego rękę i pociągnęłam do siebie
- Mogę z tobą? - oblizał wargi, podnosząc ciężar swojego ciała
- A niby po co cię ze sobą ciągnę? - zaśmiałam się, po chwili wychodząc z pokoju.