czwartek, 2 maja 2013

~Rozdział 4

Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy byli. Zaczęłam się rozglądać by znaleźć przyjaciół. Mój plan się powiódł. Dostrzegłam piątkę siedzącą na sofie przy stoliku. Pili drinki czy coś innego jak zawsze w dobrych humorach. Chciałam do nich podejść, ale przed zrobieniem pierwszego kroku zawahałam się. Nie wiem na czyj widok bardziej... Justina czy Kevina. Zastanawiam się czy gdy podejdę chłopaki nie zaczną drążyć tematu minionych minut. Kevinowi może się wymsknąć pytanie, a Justin... Justin jest zdolny do wszystkiego. Nie za bardzo chciałam tam podchodzić. Ale z drugiej strony, mam tutaj tak stać? Trochę głupio to wygląda. Założyłam ręce na piersi i wypuściłam głęboko powietrze. Za moment wzięłam się na odwagę i poszłam do przyjaciół.
- Oo. Roxi, jesteś. - powiedziała dostrzegając mnie Amy.
- Gdzie się podziewałaś i co tak długo? - Katy zapytała robiąc łyk swojego napoju.
- Mia poprosiła mnie o pomoc. - odpowiedziałam szybko bez żadnych wahań.- Nie mogłam znaleźć kluczy, dlatego tak długo. - spojrzałam przelotnie na Justina bez emocjonalnym wzrokiem. Stałam przed stolikiem z założonymi rękami co robiło się trochę dziwne.
- Co tak stoisz? Chodź siadaj koło mnie - oznajmiła Katy posuwając się w bok robiąc mi miejsce... - Justin, posuń się trochę - ... miejsce koło Justina.
- Nie fatyguj się, usiądę na brzegu - szybko odpowiedziałam. Nie miałam ochoty siedzieć koło tego człowieka.
- No coś ty. Chodź - po swoich słowach Justin odsunął się w przeciwną stronę od Katy i poklepał miejsce gdzie miałam usiąść. Rozszerzyłam oczy najbardziej jak tylko byłam w stanie. Ja nie mam ochoty tam siadać...! Chłopak na widok mojej reakcji uśmiechnął się i powtórzył - Siadaj, nie gryzę.
Chcąc, nie chcąc, usiadłam na wyznaczonym miejscu. Pociągnęłam w dół sukienkę i założyłam nogę na nogę.
- No chyba, że byś chciała - dokończył szepcąc mi do ucha Justin. Spojrzałam na niego zniesmaczona po czym przewróciłam teatralnie oczami.
*
- Ej, dość. Co robimy? - zapytała Katy po jakimś czasie śmiechów i wygłupów. Wszyscy byliśmy po średniej dawce alkoholu, więc mieliśmy dość wesołe humorki.
- Może pogramy z kartą? - zaproponował uśmiechnięty Nick. Jedno słowo, a cała paczka wie o co chodzi.
A mianowicie o grę, w której osoby "wsysają" kartę ustami i podają do ust następnej osobie.
- A masz kartę? - zapytał Kevin
- Pożyczymy od Mii - wymyślił od razu chłopak. Ja osobiście nie przepadam za taką zabawą, ale co mi tam.
- Okey, to idź -  Pogoniła Nicka, Amy.
- To idę - oznajmił i tak zrobił.
Wrócił dość szybko. Rozsiedliśmy się w kole, a ja już nie wspomnę koło kogo siedziałam i zaczęliśmy grę. Była dość zabawna, karta kiepsko trzymała się ust i nawet kilka razy z rzędu spadała na podłogę. Nadeszła znowu kolej na Justina. Szło mu dobrze i zwinnie, więc dość szybko miał twarz blisko mojej. 'Nastawiłam' się do odebrania karty kiedy poczułam na swoich ustach delikatne wargi Justina. Gwałtownie się od niego odsunęłam.
- Co ty robisz?! - prawie krzyknęłam na chłopaka. Nie chciałam żadnej powtórki naszego poprzedniego pocałunku.
- Nie moja wina, że karta upadła! - tłumaczył się.
- Robicie powtórkę czy co? - zapytał Kevin. Zaskoczył mnie totalnie, nie sądziłam, że to powie przy reszcie. W tym momencie gdyby mój wzrok zabijał, byłby martwy.
- Jakiej powtórki? Wy się całujecie po kryjomu? - od razu na słowa Kevina zareagowała Amy
- żadnej. No coś ty. - odpowiedziałam zanim ktokolwiek zdążył nabrać powietrza.
- Ale, chyba musi coś być - droczyła się Katy. Kurde, one nie mogą sobie darować?
- Ale nic nie było, prawda? - spojrzałam na Kevina zabójczym wzrokiem.
- Yyy... Tak, tak. - potwierdził. coś mi się wydaje, że zestresowałam chłopaka...
- Stary, to o co ci chodziło - zapytał zdziwiony Nick.
- No, bo wiesz - zaczął Kevin. Ciekawe co wymyśli, bo prawdy nie może powiedzieć - oni ciągle na siebie najeżdżają i się kłócą. - dokończył. Szczerze? Sama bym tego lepiej nie wymyśliła.
- Jak chcesz - odpowiedział i podniósł artystycznie ręce w górę. Coś mi się wydaje, że nie uwierzył. Trudno, musi to zrobić.
- Okey... - odezwał się Justin - Chodźmy trochę jeszcze potańczyć i się zmywamy.
- Świetny pomysł - przytaknęła Katy. Wszyscy wstaliśmy i poszliśmy na środek.
- Nie jesteś wkurwiona, prawda? - spytał Kevin kiedy tańczyliśmy.
- Nie jestem. Właściwie to powinnam podziękować - trochę chyba przesadziłam z moją bulwersacją. Kevin to naprawdę fajny chłopak.
- Nie masz za co. A tak w ogóle to co się tam wydarzyło ? - zapytał.
- Nie wiem. Dobra dość tematu. - odpowiedziałam. Sama chcę wiedzieć co się właściwie zdarzyło...
Po trzeciej nad ranem postanowiliśmy wracać, co oznacza, że trzeba jechać jednym samochodem z Justinem. Jak ja się kurwa cieszę... Dobrze, że są dziewczyny, bo nie jestem pewna od dziś siebie.
Weszłam do samochodu i zatrzasnęłam drzwiczki od strony pasażera. Justin przekręcił kluczyk w statyjce i wyjechał na ulicę. Byłam zaniepokojona, bo on też pił. I wcale nie minimalną ilość. Jednak po czasie moje obawy okazały się kompletnie niepotrzebne. Jechał dość szybko, ale prosto. Nie robił jakiś slalomów jak to się zdarza u pijanych kierowców ani nie przyjebał w żadne drzewo.
Odwiózł na początku Katy później Amy, mnie ostatnią.
- Dzięki, cześć - podziękowałam kiedy zatrzymał się przed domem. Byłam gotowa wyjść, ale mnie zatrzymał.
- Chwila. - zaczął - Dwie minuty wtedy nie minęły. - dokończył i spojrzał na  mnie z zadziornym uśmiechem.
- Trudno. Dostałam klucze, więc co mnie to obchodzi - odpowiedziałam oschle. Dlaczego on do tego wraca?
- Powinno. Pojutrze wszyscy będą wiedzieć, że dobrze całujesz - powiedział, a mnie zamurowało. Jeszcze tego było mało żeby rozpowiadał to wszystkim...
- To jest szantaż. - mruknęłam spoglądając na niego.
- Może jest, może nie - szepnął tajemniczo. - Ale na pewno niedługo niektórzy będą wiedzieć o twoich zdolnościach - Justin cały czas uśmiechał się w ten sam sposób.
- Co mam niby zrobić? - spytałam. Nie chcę aby wszyscy się dowiedzieli co zaszło.
- Dokończymy i będzie okey. - powiedział i nachylił się nade mną łapiąc mnie za policzek. Przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Jego pełne usta 'wpiły' się w moje wargi, a ja nie powstrzymałam się i wplątałam palce w jego włosy. Pożądliwie i rozkosznie muskał moje wargi sprawiając, że 'odpłynęłam' Położył jedną dłoń na moim biodrze i delikatnie pogładził to miejsce. Swoja wolną dłoń położyłam na jego splatając nasze palce razem. Justin rozłączył nasze usta i przeniósł pocałunki niżej, na szyję. Cicho jęknęłam kiedy delikatnie przygryzł jedno miejsce na co chłopak mi zawtórował. Robiło mi się naprawdę gorąco teraz, przy nim. Moje już dawno zamknięte oczy uchyliłam i zorientowałam się, że samochód stał niemal na ulicy, tuż przed moim domem, przed oknem rodziców i Josha. Spojrzałam jeszcze szybko na zegarek, obiecane dwie minutki minęły. Nie chcąc musiałam to przerwać.
- Justin, stop - powiedziałam próbując ustatkować oddech. Chłopak nie zareagował, a nawet jeszcze bardziej wpił się w moją szyję co było bardzo rozkoszne, ale wiedziałam, że musi skończyć. - Przestań. - powiedziałam trochę głośniej i tym razem posłuchał. Jak nigdy. Powoli odsunął się ode mnie ostatni raz całując mnie w usta. Usadowił się na swoim siedzeniu wygodnie i powiedział:
- Przepraszam, do zobaczenia. - uśmiechnął się promiennie przy tym.
- Nie masz za co - odwzajemniłam gest - Do zobaczenia. - dodałam i wyszłam z samochodu. Jak najciszej mogłam prześlizgnęłam się do pokoju, potem do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
W pokoju od razu położyłam się do łóżka przykrywając się kocem. Uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając sobie ostanie chwile w samochodzie. Jestem przerażona. A co jeśli coś poczułam do Justina?

2 komentarze:

  1. Z dnia na dzień idzie ci lepiej ...
    Tak trzymaj, a niezła książka z tego będzie :P

    OdpowiedzUsuń