wtorek, 21 stycznia 2014

~ Rozdział 16

Obudziłam się rześka i gotowa do działania, co uwierzcie rzadko mi się zdarza. Od razu ubrałam się, uczesałam by zdążyć przed przyjazdem Justina, z którym miałam jechać na lotnisko. Wziąwszy torbę na ramię wyszłam, poszłam pożegnać się z rodzicami.
- To ja lecę, do zobaczenia za dwa tygodnie - powiedziałam podchodząc do stołu gdzie na około wszyscy siedzieli. Nawet mój tata, co jest dla mnie kompletnym zaskoczeniem, ale jak najbardziej nie narzekam.
- Pa córeczko, dbaj o siebie - odrzekła mama, całując mój policzek. Uśmiechnęłam się ostatni raz i poszłam do przedpokoju, założyłam buty i wyszłam. Zamykając za sobą drzwi, spostrzegłam, że Justin właśnie nadjechał, więc bez wahania podeszłam do jego samochodu.
- Cześć - przywitałam się, zamykając za sobą drzwiczki.
- Może się przywitasz ? - stwierdził, malując na twarzy zasmuconą minę.
- Co? Niedawno to zrobiłam - zerknęłam na niego ze zdziwieniem.
Ogłuchł czy co ?
Ten nic nie mówiąc, pokazał opuszkiem palca miejsce na policzku, dając jednocześnie do zrozumienia, że chce buziaka. Nachyliłam się lekko i krótko pocałowałam go w miejsce na twarzy, które pokazywał.
- No, i od razu lepiej - uśmiechnął się zadziornie i wyjechał na drogę.
*
- Jesteś pewien, że dobrze skręciłeś ? - spytałam, wątpiąc czy jedziemy dobrą trasą.
- Przecież skręciłem w lewo jak mówiłaś - odpowiedział zirytowany moimi "oskarżeniami", jeśli można tak to nazwać.
- Miałeś skręcić w prawo! - krzyknęłam, wytrzeszczając oczy i ponownie zerknęłam na mapę, którą trzymałam nerwowo w ręku.
- Co?! Mówiłaś w lewo ! - powiedział podniesionym tonem, odruchowo skręcając na pobocze.
Zatrzymał pojazd i wysiadł z niego, następnie podchodząc z drugiej z strony do mnie. Otworzył drzwiczki, zabierając mi mapę.
- Kurwa, no tak. - załamany złapał się za głowę, przeczesując włosy po czym pociągnął je za końcówki - Zawracamy, a ty mi już nic nie podpowiadaj. - dodał ostro, zatrzaskując drzwi. Nerwowo przygryzłam wargę, spuszczając głowę w dół. Justin był na mnie wkurzony, więc postanowiłam chwilowo w ogóle się nie odzywać, a nawet zachowywać tak jakby mnie wcale tu nie było.
Odpalił z powrotem silnik, wyjeżdżając na drogę, a ja skupiłam swój wzrok i myśli na bocznej szybie i widokami za nią. Kurewsko interesujące, prawa? Cóż,mnie to pochłonęło na dobre dwadzieścia minut do czasu kiedy uznałam, że wypadałoby przerwać tą ciszę. Odwróciłam się w stronę chłopaka i obserwowałam o przez jakiś moment.
- Coś ze mną nie tak ?  - spytał, zauważając jak uważnie go obserwuję.
- Oprócz faktu, że wyglądasz jakbyś miał zaraz wybuchnąć, a twoja szczęka przebić ci skórę to nic. - odpowiedziałam, a on że tak powiem, odrobinę "rzucił na luz".
- Przepraszam. - dodałam, a ten krótko na mnie spojrzał - Przepraszam za te strony... - odwróciłam wzrok na przednią szybę, spuszczając na fotelu w dół.
- Nic się nie stało, mała - powiedział, łapiąc mnie za rękę - Nie twoja wina, że nikt cię nie nauczył odróżniać stron, a przecież jest ich tak dużo, lewa i prawa - zadrwił, śmiejąc się ze mnie pod nosem.
- Spadaj ! - krzyknęłam z oburzeniem, popychając go w ramię jednak uśmiech momentalnie sam wkradał mi się na twarz.
- Ej, kto pozwolił ci wsiąść? Jesteś za brutalna. W klatce cię trzeba przewozić; nie z ludźmi! - śmiał się, a ja kolejny raz popchnęłam go tylko że dwa razy mocniej niż poprzednio.
- Wal się - założyłam ręce na piersi, udając małą fochniętą dziewczynkę, której właśnie czegoś zabroniono.
- Co powiedziałaś?
- Powiedziałam: wal się - powtórzyłam głośniej i wyraźniej żeby zrozumiał.
- Aaa, dobra, źle usłyszałem - stwierdził kładąc wolną rękę na swojej nodze, troszkę blisko, że tak się wyrażę, swojego kolegi.
- I kogo tu powinno się trzymać w klatce, zboczeńcu. Strach z tobą przebywać sam na sam w jednym miejscu - odrzekłam zauważając jego gest, chcąc nawiązać do wcześniejszych słów.
- Jakoś zazwyczaj nie przeszkadza ci fakt, że jesteśmy sami dopóki ktoś nam nie przerwie.
- Zamknij się - szybko zareagowałam, od razu wiedząc o co mu chodzi co było dla mnie dość krępujące.
- Ale czekaj, porozmawiajmy o tym. Bo to dość ciekawe, że mieliśmy z pięć zapowiadających się intymnie zbliżeń i za każdym razem coś lub ktoś nie dopuściło do kluczowego momentu - mówił co chwila zerkając na mnie, a ja czułam jak z każdą chwilą na mojej twarzy pojawia się coraz to większy rumieniec - Na przykład ten miły, namiętny pocałunek. Wtedy wtargnął Kevin. A skąd wiesz jak bardzo by cię poniosło gdyby nie on. Albo wczoraj, albo..
- O lotnisko. Tam jest chyba parking - przerwałam wskazując na określone miejsce na lotnisku. Justin jedynie się zaśmiał i zaparkował.
Wysiedliśmy z samochodu i od razu wyciągnęliśmy walizki z bagażnika, następnie pozałatwialiśmy sprawy związane z samolotem, paszportem etc i swobodnie mogliśmy wejść do samolotu. Z tego co powiedzieli pracownicy, zdążyliśmy na ostatnią chwilę.
Idąc na przód od razu w oczy rzuciła mi się Katy zasłuchana w dźwięki muzyki wydobywającej się z jej telefonu. Bez wahania podeszłam do niej i pomachałam przed oczyma żeby zwróciła na mnie uwagę.
- W końcu jesteś, co tak długo? - spytała całując mnie w policzek na przywitanie.
- Mieliśmy mały kłopot, ale nieważnie. Dobrze, że w ogóle dotarliśmy. - uśmiechnęłam się, zajmując miejsce obok niej, kiedy z głośników wydobył się męski głos.
Samolot za minutę startuję, prosimy aby pasażerowie zajęli miejsca i nie przemieszczali się podczas lotu. Życzymy miłej podróży
- Wciskali ci już orzeszki ? - spytałam, zauważając jak jakaś dziewczynka je słynną podróżniczą przekąskę.
- Taaak, przechodzili już z sześć razy i za każdym razem zostawiali dwie paczuszki, tacy szaleńcy - odpowiedziała, chowając do swojej torby telefon, a za chwilę pokazała mi wszystkie pozostawione przez stewardesy paczki.
- Wohoho, nie żałowały. - zaśmiałam się i na chwilkę zmrużyłam oczy.
*
- Roxi? Roxi, jesteśmy na miejscu - uchyliłam ciężkie powieki, zdając sobie sprawę, że zasnęłam.
- Mmm, okej - zajęczałam, powolnie podnosząc się i kierując w stronę gdzie poszła Katy. Wychodząc z samolotu czułam jak promienie słońca mnie oślepiają, a ja tracę równowagę. Jednak w odpowiednim czasie zdążyłam złapać za barierkę.
- Boże, wyglądasz jakby cię czołg przejechał - stwierdził Justin kiedy mnie ujrzał.
- Tak, tak, ciebie też miło widzieć. - odpowiedziałam i zmęczona oparłam głowę o jego tors.
- Aww, komuś tu się zbiera na czułości - zaśmiał się obejmując mnie rękoma.
- Cicho bądź, chce spać. - wymamrotałam cicho, nie zwracając większej uwagi na jego komentarze.
- Będziesz teraz spać? Na mnie? - spytał, bawiąc się moimi włosami
- Mhm, całkiem wygodny jesteś. - odrzekłam pozostając bezwładna, na co on znów się zaśmiał.
- Zamówiłem taksówkę, przyjedzie za kilka minut - usłyszałam głos Nicka, dlatego uchyliłam powieki. Zobaczyłam jak chowa do kieszeni telefon, jednocześnie obejmując lewą ręką Amy, która wyglądała dziś świetnie. Zresztą jak zawsze.
- To co, po przybyciu do hotelu idziemy na plażę? - spytał rozweselony Kevin.
- Pewnie, w końcu mamy tylko dwa tygodnie. Szybko zleci - odpowiedział Justin, lekko mną kołysząc na boki.
- Mało czasu, ale kto wie co się może wydarzyć - zaśmiała się Amy, bardziej wtulając się w swojego chłopaka.
Ma rację, wydarzyć się może wszystko, a nie wszystko powinno. I tego się boję...

4 komentarze:

  1. Cudny *.* Coś ich do siebie ciągnie i myślę że będą mieć razem pokój !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnyy <33 Oby Justin i Roxi w końcu byli razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :)
    nie mam pojęcia co może być dalej
    zaskakujesz mnie za każdym razem
    jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to !
    Justin bierz sie za nią! ;)) xx

    OdpowiedzUsuń